Marek Jan Chodakiewicz Marek Jan Chodakiewicz
1196
BLOG

Dwie drogi, jeden cel - Ukraińcy w brygadach międzynarodowych H

Marek Jan Chodakiewicz Marek Jan Chodakiewicz Polityka Obserwuj notkę 12

 Tak się składa, że przynajmniej, jeśli chodzi o edukację historyczną,  największe krajowe dzienniki spełniają często rolę Polskiej Akademii Nauk. Mianowicie poruszają tematy, których w okresie PRL nie badano. Dotyczyło to przed kilkoma laty zarówno sporów wokół Jedwabnego, jak i – w o wiele mniejszym zakresie - sprawy 14 Waffen-SS Grenadier Division Galizien, czyli tzw. ukraińskiej dywizji “Holyczyna”. 

 

Jak podaje  amerykański historyk pochodzenia ukraińskiego  Orest Subtelny, w formacji tej służyło około 13,000 ochotników, co stanowi tylko niewielki procent z ogólnej liczby 220 000 Ukraińców, którzy walczyli w niemieckich mundurach w czasie drugiej wojny światowej.            

Z jednej strony słyszymy glosy o jednoznacznej zbrodniczości tej formacji, a z drugiej -  jednakowo kategoryczne zaklęcia o jej raczej pozytywnym charakterze. Trudno powiedzieć na czym opierają się dyskutanci. Przecież jeszcze nie przeprowadzono badań z prawdziwego zdarzenia na temat 14 dywizji SS. Jednak obie strony w debacie traktują sprawę tak, jakby była ona zamknięta, a o wszystkim miała przekonać opinię publiczną pokrętność argumentów mniej lub bardziej demagogicznych.  

Aby odkłamać obowiązujący w czasach komunistycznych jednoznacznie negatywny image tej formacji, Gazeta Wyborcza opublikowała swego czasu kilka opinii, które w przeszłości można było raczej chyba tylko usłyszeć jedynie prywatnie w kręgach byłych dywizyjnych towarzyszy broni.  

Według tych opinii dywizja była namiastką wojska ukraińskiego walczącego z komunizmem (argument nacjonalistyczny) i nie różniła się właściwie, czyli nie była lepsza ani gorsza od innych etnicznie nie-niemieckich dywizji SS (argument relatywistyczny).  Takie kategoryczne postawienie sprawy rzeczywiście może dla niektorych jawić się jako atrakcyjna alternatywa do prymitywnych enuncjacji komunistycznej propagandy. Trochę inaczej owa argumentacja brzmi, gdy dzieje i poczynania SS Galizien umieścimy w szerszym kontekście historycznym oraz przyjrzymy się uważnie szczegółom jej działalności (sugerując przy tym konieczność  dalszych badań przedmiotu).

 

Pamiętając o celach i metodach polityki III Rzeszy postarajmy się odpowiedzieć na dwa podstawowe pytania:

          1.  jak suwerenna była 14 dywizja SS, czyli  na ile ukraińska była to dywizja?; oraz

         2.   jak działania 14 Waffen SS różniły ją od innych dywizji SS ze szczególnym naciskiem na jej stosunek do Żydów i Polaków.                                                

 

Polityka i konkurencja             

Przyjęło się uważać, że III Rzesza była państwem totalitarnym, opartym na tzw. Führerprinzip - zasadzie, że o wszystkim decydował Hitler. Jednak część historyków uznała, że model totalitarny nie może w pełni tłumaczyć rozmaitych subtelności historii narodowo-socjalistycznych Niemiec. Niektórzy badacze postulują konieczność rozpatrywania okresu 1933-1945 przez pryzmat stosunków między rozmaitymi ośrodkami władzy państwowej III Rzeszy. Centra te to przede wszystkim policja, wojsko i administracja cywilna.  Instytucje owe współpracowały ze sobą. Bardzo często również konkurowały o wpływy i władzę. Naturalnie Hitler pozostawał ostatecznym arbitrem ich racji. Tak było choćby w sprawie sporu miedzy Wehrmachtem a SS w Polsce centralnej. Niektórzy wyżsi dowódcy wojskowi krytykowali terror policyjny, ale rację Hitler przyznał silom bezpieczeństwa.             

          Czasami konkurencja międzyinstytucjonalna przybierała formę groteskową. Na przykład, jak pokazał historyk niemiecki  Martin Broszat, w Chorwacji Ministerstwo Spraw Zagranicznych III Rzeszy zdołało zainstalować u władzy “swoich” ludzi – Ustaszowców. Dlatego cały czas potem SS było nastawione krytycznie w stosunku do tego rządu. Dochodziło nawet do tego, że wyżsi policjanci nazistowscy pisali skargi do Berlina o bestialstwie skrajnych nacjonalistów chorwackich wobec ludności serbskiej i żydowskiej.   

               W tzw. Dystrykcie Lublin Generalnego Gubernatorstwa (GG) niemiecka administracja cywilna pragmatycznie sprzeciwiła się krwawym eksperymentom SS polegającym na masowym deportowaniu ludności polskiej. Według raportu inspekcyjnego z maja 1943 między szefostwem policji i urzędem gubernatora dystryktu “o żadnej kooperacji nie może być mowy; właściwie [oba organa władzy] działają przeciw sobie.” Nie chodziło przy tym o żadne względy humanitarne, czy narodowy socjalizm z ludzka twarzą. Rzecz była w tym, że wymyślone przez policje deportacje na Zamojszczyźnie zakłócały sprawny przebieg ekonomicznej eksploatacji Polaków. Administracja cywilna nie mogła wykonać planu dostaw do Rzeszy.   Rok wcześniej jednak, jak pokazał w swojej pracy Bogdan Musiał, to właśnie urzędnicy cywilni jako pierwsi zorganizowali deportacje Żydów do obozów zagłady. Policja przyłączyła się dopiero potem i przejęła cala operacje, zazdrośnie strzegąc swych prerogatyw. Zresztą zachodziła obawa, że narodowo socjalistyczne władze cywilne chciały ograniczyć mord tylko do tzw. “zbędnych” Żydów, czyli kobiet, dzieci i starców, których eksploatacja ekonomiczna nie opłacała się.              

 

Okupacja na wschodzie 

 

Do podobnych wyścigów o wpływy doszło na polskich Kresach Wschodnich oraz na okupowanych terenach Związku Sowieckiego. Według Catherine Andreyev, Wehrmachtowi udało się uzyskać pozwolenie Hitlera na sformowanie tzw. Russkiej Oswoboditel’noi Armii (ROA) ex-sowieckiego generała Andreia Własowa. Najwybitniejszy zachodni znawca nacjonalizmu ukraińskiego John Armstrong twierdzi, ze osiągnięcia armii wywołały zazdrość zarówno SS jak i administracji cywilnej wschodnich terenów. SS-Brigadefuehrer Ohlendorf przekonał Himmlera,  aby poprosił Hitlera o zgodę na rekrutacje wśród słowiańskich i bałtyckich ochotników. W lutym 1943 roku zaczęto formować 15 dywizje Waffen-SS (łotewską), 19 (również łotewską), potem 20 (estońską), a w kwietniu 1943 14 Waffen-SS Galizien (“Hołyczyna”).                                              

Nie-niemieccy ochotnicy              

W niemieckich mundurach podczas drugiej wojny światowej wałczyło prawdopodobnie około 2 miliony cudzoziemskich ochotników. Ponad milion z nich to obywatele sowieccy. Oprócz powołania ROA, od wiosny 1942 Wehrmacht tworzył z  Azerów, Gruzinów, Tadżyków, Tatarów, oraz innych tzw. Ostlegionen- formacje pomocnicze wojska składające się głównie z nie-słowiańskich nacji imperium sowieckiego. Konkurencyjne jednostki tworzyła policja narodowosocjalistyczna.  Na przykład, jak podał Paul Robert Magosci, SS przejęło członków ukraińskich batalionów Nachtingalle i Rolland, którzy z poruczenia wywiadu niemieckiego Abwehr brali udział w inwazji Związku Sowieckiego i w marcu 1942 wcieliło ich do 201 batalionu SS-Schuma. Bowiem od 1941 roku policja roku posługiwała się tzw. Schutzmannschaften (albo Wachmannschaften), czyli pomocniczymi oddziałami ochronnymi składającymi się z Bałtów, Volksdeutschów, Białorusinów, oraz Ukraińców. Zostały one podporządkowane Ordnungspolizei (Policji Porządkowej) w ramach Allgemeine SS (Ogolnego SS).  Oprócz tego już w 1942 roku Waffen-SS (wojska SS) miały w swoich szeregach jednostki składające się z “nordyckich” Duńczyków, Holendrów, Norwegów, a wkrótce miano wcielić również nie tylko Francuzów, Belgów, czy Hiszpanów, ale również Bośniaków, Bałtów, Rosjan i Ukraińców. Cudzoziemskich ochotników było  kilkadziesiąt tysiecy. Jak stwierdził David Littlejohn w pracy The Patriotic Traitors (Patriotyczni zdrajcy), było to w dużym stopniu wynikiem pan-europejskiej propagandy SS. Organizacja ta określała się jako “’armia Europy’ i przyjmowała pod swoja komendę coraz większe ilości nie-niemieckich ochotników.” Według Jüergena Foerstera i Gerda R. Überschära, byli to “ochotnicy na ‘wojnę Europy przeciw bolszewizmowi’.”   Oczywiście jakość i oddanie sprawie ochotników były bardzo zróżnicowane. Na przykład, kompania SS Hiszpanów walczyła z Sowietami do maja 1945 roku w Berlinie. Natomiast w sierpniu 1944 dwa bataliony Ukraińców, byłych żołnierzy Armii Czerwonej, a później jeńców niemieckich,  zdezerterowały z 30 Dywizji Waffen-SS i przystąpiły do partyzantki francuskiej. Jak podają George H. Stein i H. Peter Krosby w pracy Der Angriff auf die Sowjetunion fińską jednostkę SS rozformowano jeszcze w lipcu 1943 roku. Natomiast SS Galizien walczyła do końca.                        

14 dywizja SS i Ukraińcy  

Jak podkreśla David Littlejohn powstanie i działalność “Hołyczyny” było częścią większego przedsięwzięcia SS.  Trudno więc mówić o jakimś samoistnym osiągnięciu tej części ukraińskiego obozu nacjonalistycznego, któremu jedynie pozwolono się do tego przedsięwzięcia przyłączyć. Pamiętajmy też, że nie było to przedsięwzięcie ogólnoukraińskie. Przecież w społeczeństwie ukraińskim nie było jednomyślności podczas wojny. Kilka milionów sowieckich Ukraińców służyło w armii Stalina, z czego większość to poborowi. Ukraińcy bili się też w partyzantce komunistycznej. Również w Galicji społeczeństwo ukraińskie było podzielone. Po dwóch latach okupacji entuzjazm w stosunku do Niemców znacznie osłabł w porównaniu do euforii  1941 roku. Mimo tego wielu Ukraińców poparło inicjatywę powołania SS Galizien.  Rekrutacją do jednostki zajął się gubernator Dystryktu Lwów, Otto Wächter. Tym sposobem policyjne przedsięwzięcie uzyskało cywilna współpracę. Wächter zwrócił się do ukraińskich notabli. Część odmówiła współdziałania. Pewna ilość tylko z ociąganiem zgodziła się wziąć udział w inicjatywie. Wielu jednak zareagowało z entuzjazmem. Na ich czele stał Volodymyr Kubijowycz i jego wspolpracownicy z Komitetu Ukraińskiego, którzy otwarcie współpracowali z Niemcami od 1939 roku.

Jednym słowem powstanie dywizji faworyzowali głównie zwolennicy Andreia Melnyka z Organizacji Ukrainskich Nacjonalistow (OUN-M). 

W opozycji do projektu stała też część ludzi Stepana Bandery (OUN-B); ale był to raczej tylko formalny sprzeciw. Według Johna Armstronga, jeden z przywódców banderowskich, Roman Szuchczewycz, który dowodził podziemną Ukraińską Powstańczą Armia (UPA) “uważał, ze [dywizja SS] stwarzała cenna okazje dla ukraińskiej młodzieży, aby uzyskać przysposobienie wojskowe…. W tym czasie bowiem jego wysiłki aby powiększyć UPA napotykały poważne kłopoty z powodu braku młodych oficerów. Aby uzyskać taką kadrę i aby uniemożliwić przejęcie kontroli nad nową jednostką [14 dywizja] przez osoby sprzeciwiające się celom OUN-B [Szuchczewycz] rozkazał, aby duża ilość [a considerable number] jego zwolenników wstąpiła w jej szeregi, gdzie objęli oni odpowiedzialne funkcje. Inni banderowcy, zachęceni perspektywa aktywnej służby, wstępowali bez żadnych rozkazów.”   

W 1951 roku Bohdan Pidhainyi celnie napisał o walce banderowców i ukraińskich SS-manów: “Dva shlikhy – odna meta.” (dwie drogi, a jeden cel). Chodziło przecież o wolna Ukrainę. Dla wielu walczących o ten cel SS było tylko środkiem do celu. A przy okazji SS niszczyło również wrogów Ukrainy: Sowietów, Polaków i innych. Oprócz tego ukraińscy SS-mani nielegalnie dostarczali broń i amunicję dla UPA.

 

Z opublikowanych przez Romana Drozda dokumentów wynika też, ze ukraińskie podziemie agitowało wśród swych rodaków z 14 dywizji, namawiając ich do dezercji. Na przykład, we wrześniu 1943 nawoływano: “Ochotnicy! Wy poszliście razem z wojskami niemieckim na front. Wy chcieliście zniszczyć imperialistyczna Moskwę, katów bolszewickich…., spodziewając się, że w walce zdobędziecie wolność oraz państwo narodowe dla swego narodu. Wasze oczekiwania jednak nie ziściły się. Katom hitlerowskim potrzebna była tylko Wasza krew, a każdy przejaw państwowej niezależności bezwzglednie wykorzeniali, tak samo jak i imperialiści moskiewscy…. Przechodźcie z bronią w ręku na stronę powstańców ukraińskich.” Wielu ukraińskich SS-manów posłuchało dopiero w lato 1944 roku.  Historyk Orest Subtelny stwierdził jednak, że “należy podkreślić, że zarówno organizatorami dywizji jak i jej członkami kierowały motywy patriotyczne i antysowieckie, a nie pro-nazistowskie.”

Zarówno zaplecze polityczne dywizji jak i jej uczestnicy byli bezsprzecznie antykomunistami. Szkopuł w tym, że w tym czasie retoryka antykomunizmu była czeto wyrażana w formie antyżydowskiej. Propaganda 14 dywizji SS, tak jak i innych jednostek, pełna była inwektyw przeciwko “moskiewsko-żydowskiej komunie” czy “żydo-bolszewii.” Prawdą jest, że propaganda ta była centralnie sterowana z Berlina (tak jak w innych oddziałach SS); ale pamiętajmy, że odzwierciedlała ona również w pewnej, być może w dużej części przekonania własne ukraińskich SS-manów. Tak było zresztą w całej Europie, również  wśród Polaków.  Gwoli ścisłości warto dodać, że  indywidualnie odcięli się od inicjatywy stworzenia dywizji SS pewni Ukraińcy, którym nikt braku patriotyzmu, czy braku antykomunizmu zarzucić nie mógł. Byli wśród nich również oficerowie WP, którzy odrzucili propozycje służby w szeregach SS. Nie wszyscy oczywiście tak postąpili. Na przykład major kontraktowy WP Pavlo Szandruk (Paweł Szandruk) zgłosił się do dywizji, a nawet pod koniec został jej dowódcą. Przed nim formalnie funkcje kierownicze wśród Ukraińców pełnił Dmytro Paliiv. Oczywiście w rzeczywistości 14 dywizją SS “Hołyczyna” dowodzili oficerowie niemieccy.                      

Formowanie i szkolenie  

24 czerwca 1943 roku Himmler pisał: “1. Rozkazuje aby 12,000 ochotników galicyjskich przenieść, aby stworzyć 5 policyjnych pułków strzeleckich. 2. Komendant Ordnungspolizei rozwiąże jeden pułk SS policji. Jego członkowie zostaną rozdzieleni miedzy pozostałe [nowo powstające] pulki policji i wyzyskani jako kadra. 500 niemieckich oficerów i podoficerów otrzyma przydziały w każdym z 5 policyjnych pułków strzeleckich.”   Jak już wspomniałem,  na stanowiskach dowódczych służyli głównie Niemcy. Ale znaleziono też wykwalifikowanych Ukraińców. Część z nich służyła już przedtem w rożnych jednostkach III Rzeszy, a szczególnie w SS-Schutzmannschaften, które podlegały Policji Porządkowej (Ordnungspolizei). Oddziały Schuma używano podczas Holocaustu do rozstrzeliwania Żydów; z tych jednostek rekrutowali się tez strażnicy obozowi. Schuma ściągały kontyngenty z polskich wsi, pacyfikowaly, oraz walczyły z partyzantami.

  Tymczasem na wiosnę 1943 roku do szeregów 14 dywizji SS zgłosiło się ponad 80,000 ochotników. Przydział dostało 13,000. Nie wiadomo ilu z nich wywodziło się z Schuma. Niestety, szczegółowe badania działalności poszczególnych ukraińskich SS-manów przed majem 1943 roku nie zostały przeprowadzone. Nikt nie pofatygował się, aby przeanalizować teczki personalne policjantów, które – o ile sie zachowały – powinny podawać przebieg służby oraz poprzednia przynależność instytucjonalną. Nie wiemy też, czy nawet przy formowaniu i szkoleniu dywizji jej członkowie nie popełniali zbrodni.  

Jest charakterystyczne, że pierwszym centrum szkoleniowym 14 dywizji była instalacja w Pustkowie (Dębica-Kochanówka) w dystrykcie Kraków. Według informatora Obozy hitlerowskie na ziemiach polskich 1939-1945,  oficjalna nazwa tego ośrodka to SS-Truppen-Uebungsplatz Heidelager Pustków. Podobnie jak w pokrewnym obozie w Trawnikach na Lubelszczyźnie, odbywały się tam wcześniej szkolenia policjantów pomocniczych, głównie Sowietów, Volksdeutschów i Ukraińców.

Ponadto w różnych okresach część instalacji w Pustkowie używano jako obóz jeńców francuskich i sowieckich, a jednocześnie obóz pracy przymusowej dla więźniów Polaków (od września 1942), obóz dla Polaków wcielonych do tzw. Służby Budowlanej (Baudienst), oraz obóz pracy niewolniczej dla Żydów. Judenarbeitslager powstał już w listopadzie 1940 roku.   Najpewniej we wrześniu 1942 roku wiekszość Żydów wymordowano. Prace resztki eksploatowano nadal w tym samym obozie, lecz pod zmieniona nazwa -- Industriehof.  Polaków trzymano w osobnych barakach. Terror trwał do likwidacji Pustkowa w lipcu 1944 roku. “W obozie hitlerowcy dokonywali egzekucji; więźniów rozstrzeliwano i wieszano.”

Nie wiadomo jaki udział mieli w tym ochotnicy 14 dywizji “Hołyczyna.”Niestety nie można wykluczyć (a było to normą w Trawnikach), że w ramach "doskonalenia zawodowego" ukraińskich SS manów zatrudniano jako wartowników w żydowskiej i polskiej części obozu. Załoga obozu zwykle tolerancją się nie cechowała, choć zdarzały się indywidualne przypadki gestów życzliwości w stosunku do więźniów. Ukraińców wysyłano też zapewne na tzw. “polowania na Żydów” (Judenjagd). W końcu byli formacją policyjną, a mordowanie Żydów było jednym z obowiązków SS. Zresztą jako część Ordnungspolizei jednostkom ukraińskich SS-manów przydzielano zadania w różnych częściach okupowanej Europy.  Na przykład kilka tysięcy z nich służyło we Francji do początku stycznia 1944. Naturalnie trzeba to wszystko dokładnie zweryfikować bowiem solidnych badan nie było.                                    

Zagadki dla historyków  

Nie wiadomo również do jakiego stopnia wyzyskano czlonkow 14 dywizji do walki z polskim podziemiem niepodległościowym, z komunistycznymi partyzantami, oraz z pospolitymi bandytami. W dokumentach żandarmerii lubelskiej często się wzmiankuje o obecności rozmaitych, często pojedynczych ukraińskich strażników (ukrainische Schutzmaener) pełniących funkcje w obozach, mostach, czy przy obiektach przemyslowych. Poza tym praktyka niemiecka było tworzenie oddziałów mieszanych do zwalczania podziemia, czy poszukiwania Żydów. Zdarzało się, ze w oddziale pacyfikacyjnym znajdowali się jacyś “Ukraińcy,” którzy byli w policji pomocniczej SS, jacyś “byli jeńcy bolszewiccy,” którzy służyli w armii niemieckiej, polscy policjanci “granatowi,” oraz Niemcy z SS i Wehrmachtu. Bez dokładnego przebadania znajdujących się w archiwach niemieckich i post-sowieckich dokumentów półkowych i kompanijnych bardzo trudno często stwierdzić z jaka jednostką ma się do czynienia w wypadku tej czy innej pacyfikacji.   

        Borów  

Anonimowy redaktor polskiego tłumaczenia (nie opublikowanego) tzw. materiałów aleksandryjskich, ktorych kopia znajduje się w depozycie u profesora Zygmunta Mankowskiego w Lublinie, stwierdził, że SS Galizien pacyfikowała polskie wsie. Wymienił przy tym Borów nad Wisłą w powiecie Kraśnik. Czy naukowiec ten miał podstawy, aby winić Ukraińców w ogóle, a SS Galizien w szczególności za tą pacyfikacje? Zachował się meldunek żandarmerii o rozgromieniu silami wojska i policji “600 osobowej bandy bolszewickiej.” W rzeczywistości 2 lutego 1944 roku Niemcy zniszczyli twierdze Narodowych Sil Zbrojnych – Borów oraz trzy pobliskie wsie. Zamordowano ponad 700 osób. Była to bodaj największa jednorazowa masakra polskiej ludności cywilnej w Generalnym Gubernatorstwie. Kto był sprawcą?   Z dostępnych dokumentów wynika, ze Niemcy ograniczyli się jedynie do ostrzelania wsi z dział oraz do ustawienia kordonu aby nikt nie mógł się wymknąć ekspedycji pacyfikacyjnej. Brudną robotę odwaliły formacje pomocnicze.  Według raportu polskiego podziemia: “Ukraińcy przeszli swoich nauczycieli: dzieci wrzucali do płonących budynków, starców przygniatali kolanami do ziemi i strzelali w tył głowy.” (Meldunek terenowy, 21 luty 1944, Archiwum Akt Nowych, 202/III-22, 43). Twierdzono, że to właśnie ukraińscy SS-mani brali udział w masakrze. Podkreślano tez, ze “niedobitki uratowały się ucieczką, którą tolerowało wojsko [niemieckie], oburzone metodami [ukraińskich] SS-manów” (Raport, b.d. [marzec 1944], AAN, DR, 202/III-22, 75).  

Powyższe meldunki znajduj potwierdzenie w powojennych zeznaniach świadków przechowywane w Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu w Lublinie. Wynika z nich, ze “po wybuchu pożaru wkroczyła piechota, przeważnie Ukraińcy [sic] pijani, strzelali do ludzi, przebijali bagnetami, małe dzieci żywcem wrzucano do ognia lub do studzien.” Jak wspominał cudem uratowany z masakry żołnierz NSZ Edward Delekta (“Miś”), niektórych uciekinierów z Borowa opatrywali niemieccy sanitariusze. W końcu, “oficer niemiecki zabronił rozstrzeliwania ludności, polecił aby wszystkich spędzono w jedno miejsce.” Nie wiadomo czy oficer był wojskowym czy SS-manem, ale wiadomo, że to on dowodził akcją, bo “Ukraińcy” go się posłuchali.   

Czy wszystko to świadczy o uczestnictwie 14 dywizji SS w tej zbrodni? Obecnie nie możemy stwierdzić tego jednoznacznie. Nie możemy nawet ostatecznie udowodnić, że masakrę w Borowie przeprowadzili Ukraińcy. Ludność przecież nazywała tak niemal każdego kto mówił “po rusku.” To prawda, że obóz w Pustkowie-Dębicy znajdował się stosunkowo niedaleko Borowa. To prawda, że 14 dywizja miała artylerię. To prawda, że używano jej do zadań antypartyzanckich. W monografii tej jednostki Michael Logush podaje, że rzeczywiście w tym czasie 14 dywizja SS dostała specjalne zadanie do wykonania. Czy chodziło o Borów? Być może. W każdym razie  16 lutego wysłano jej oddziały na Kresy.                                    

Huta Pieniacka i Warszawa 

Według Bogusławy Marcinkowskiej, 28 lutego 1944 roku, 14 dywizja SS miała popełnić  zbrodnie na Polakach w Hucie Pieniackiej pod Złoczowem w tarnopolskim. Tutaj mamy jeden konkretny ślad. Rzeczywiście kilka dni wcześniej w tej wsi partyzanci sowieccy zastrzelili 2 Ukraińców z 4 pułku SS-Galizien.  Wiktor Poliszczuk ustalił, że  23 lutego zginęli SS-mani Ołeksa Bobak i Stepan Andrijczyn. Według raportu rządu RP w Londynie następnie “ukraińscy SS-mani” wymordowali z zemsty kilkaset osób. Liczba ofiar waha się od 300 do 850.   Wydaje się, że w pacyfikacji Huty Pieniackiej uczestniczył ponownie oddział kombinowany z kilku formacji. Dowódcą miał być niemiecki kapitan. Nie ma ostatecznego dowodu, że byli tam tez SS-mani z 14 dywizji, choć jest to wielce prawdopodobne. Poliszczuk uważa jednak, że były to ponownie, jak 23 lutego, trzy bataliony z 4 pułku tej jednostki. Ponadto podkreśla on, że w masakrze współuczestniczył oddział UPA, który rabował wieś. W podobny sposób jak Poliszczuk argumentują historycy komunistyczni, a wśród nich Antoni Szczęśniak oraz Mieczysław Juchniewicz. Zaprzecza temu Michael Logush, autor jedynej angielskojęzycznej monografii dywizji. Według niego mordu dokonali Niemcy wspomagani przez bliżej nieokreśloną jednostkę składającą się z Ukraińców, którzy – jak powiada – z SS Galizien “nie mieli nic wspólnego.” Znów jesteśmy w sytuacji historycznego pata. Znów kłaniają się zaniedbania profesjonalne historyków. Jak zwykle zeznań świadków polskich i ukraińskich naukowcy PRL nie weryfikowali z dokumentami niemieckimi.  

Podobnie ma się sprawa z rzekomym udziałem 14 dywizji SS w tłumieniu Powstania Warszawskiego. Obrońcy SS Galizien twierdzą zgodnie z prawdą, że jednostka ta została rozbita przez Sowietów pod Brodami w lipcu 1944. Nie była zdolna do walki. W związku z tym ewakuowano ja na Sląsk w celu reorganizacji. W Warszawie nie walczyła. W zasadzie mają rację. Były jednak wyjątki.   Logush cytuje ukraińskich SS-manów, którzy wspominają z liryzmem jak dwa bataliony SS Galizien wspólnie z “niemieckimi, belgijskimi, holenderskimi, francuskimi, szwajcarskimi, austriackimi, szwedzkimi, norweskimi, fińskimi, dońskimi, bałtyckimi, oraz innymi ochotnikami” z dywizji SS Wiking bili eis z Sowietami w okolicach Modlina i Legionowa, a więc tuż pod Warszawą we wrześniu 1944 roku. Ukraińców rozdzielono na piątki i wcielono do większych grup. Może to oni walczyli ze Zgrupowaniem AK “Kampinos” i pacyfikowali puszczańskie wsie? Nie wiadomo. Występujący pod pseudonimem SS-man “Zakhary Blushko” (“Zachar Bluszko”) wspomina tylko jak wspólnie z niemieckimi i walońskimi kolegami zastrzelili sowieckich “Mongołów” i oficera NKWD, którzy gwałcili Polkę, a wcześniej zamordowali jej matkę. Gdzie indziej nadmienia się, że grupę SS-manów z 14 dywizji przydzielono jako tłumaczy do oddziałów niemieckich w Warszawie. Poza tym, jak podaje Poliszczuk, w sierpniu w Warszawie na Powiślu operował tez tzw. Legion Wołyński, który podlegał niemieckiej policji, a który potem został wcielony en bloc do 14 dywizji SS.  Można domniemywać więc, że podczas gdy wiekszosc dywizji rzeczywiście lizała rany na Sląsku, mniejszą część jej oddziałów wysłano do Warszawy i okolic.

Nie wiadomo ilu SS-manów ukraińskich dostało taki przydział bojowy. Co najmniej dwa bataliony, a co najwyżej niepełny pułk. Z pewnością walczyli też w małych grupkach (drużyna, pluton) przydzielonych do większych formacji. Potrzeba bowiem było tłumaczy do przesłuchiwania masy złapanych warszawiaków, wśród ktorych większość stanowiła ludność cywilną. Potrzeba było tez infiltratorów i prowokatorów, którzy w panterkach (a takie nosili tez powstańcy) potrafiła przekraść się pod barykady i zaskoczyć polskich obrońców. Poza tym Hitler na gwałt szukał żołnierzy, aby załatać front na Wiśle. Dlaczego miałby pogardzać tymi ukraińskimi SS-manami, którzy byli w dobrej formie mimo klęski pod Brodami? Wysyłanie ich grupkami do boju było poza tym zgodne z praktykowana przedtem przez Niemców taktyką operowania oddziałami kombinowanymi.   Nie są to jednak pewniki, a jedynie wskazówki do przyszłych badan. Przecież udział Ukraińców w Powstaniu Warszawskim nie został wystarczająco wyjaśniony. Również niewiele wiemy o krwawym tłumieniu przez 14 dywizje powstania na Slowacji oraz o późniejszych walkach w Jugosławii i Austrii.                                                

Koniec dywizji  

14 dywizja Waffen-SS walczyła niemal do końca pod rozkazami niemieckimi. Jak podał ostatni dowódca jednostki generał Pavlo Szandruk we swych wspomnieniach Arms of Valor dopiero 27 kwietnia 1945 roku generał Fritz Freitag przekazał mu dowództwo.

Niemcy nigdy oficjalnie nie uznali nowej nazwy 1 Ukraińska Dywizja Ukraińskiej Armii Narodowej. Taka formacja w orde de batallie wojsk III Rzeszy po prostu nie istnieje.   

W pewnym sensie obrońcy SS Galizien mają rację. Właściwie wszyscy Europejczycy – chyba tylko oprócz Polakow – służyli w Waffen SS. Nie bez kozery Norman Davies w swej pracy Europe: A History opublikował obok siebie zestawienie cudzoziemskich ochotników, którzy walczyli dla Stalina w Hiszpanii, oraz cudzoziemskich ochotników, którzy stanęli po stronie Hitlera w całej Europie. Ogólnoeuropejski wymiar SS nie znaczy jeszcze, ze organizacja ta musi nam się podobać. Co do SS Galizien, to zbyt wiele rzeczy pozostaje niejasnych, aby po staremu powielać stereotypy, które oparte są na komunistycznej propagandzie, a nie na solidnych badaniach. Nie czas też na triumfalistycznie pienia na cześć ukraińskiego SS. Czas na badania – tak zresztą, jak wymagała tego sprawa Jedwabnego i inne kwestie najnowszej historii zaniedbane przez 50 lat cenzury i dyktatury.  

 

Get your own Box.net widget and share anywhere! Get Your Own Real Time Visitor Map! ZAMÓW: www.poczytaj.pl Marek Jan Chodakiewicz Żydzi i Polacy 1918 - 1955. Współistnienie-Zagłada-Komunizm Wydawca: Fronda Ilość stron: 736 s. Oprawa: miękka Wymiar: 145x205 mm EAN: 9788391254189 Dzisiaj cena: 35.40 zł

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka